- A gdzie się państwo wybiera? Myślałam, że Gryfoni są odważni, a tu proszę taka niespodzianka. Sam Potter uciek…
- Drętwota! – Krzyknęła Hermiona zanim kobieta zdążyła dokończyć.
- Jak śmiesz atakować czystokriwstą czarownicę szlamo!? Avada Kedavra!
- Expelliarmus! Harry, Ron biegnijcie dalej. Spróbuję ją zatrzymać!
- Ale Hermiono…
- Sectumsempra!
- Protego! Nie Harry, znajdźcie diadem i zniszczcie go! – Jej ton był stanowczy i nieugięty, więc chłopaki chcąc nie chcąc pobiegli dalej.
- Crucio!
- Incancerous!
- Confringo! – Krzyknęła kobieta celując w sufit nad szatynką. Dziewczyna czując co za chwilę nastanie, zamknęła oczy modląc się, by nie bolało. Nagle poczuła, ze ktoś łapie ją w pasie i ciągnie w bok, po czym unieruchamia Alecto. Hermiona nadal w szoku spojrzała na swojego wybawiciela.
- Malfoy!? Co ty tu robisz?
- Stoję. Nie widać?
- Ale dlaczego mnie uratowałeś? Ty jesteś zły.
- Może wcale nie taki zły, Granger?
- Nie, ty jesteś śmierciożercą. Nienawidzisz mnie, więc czemu mnie uratowałeś?
- Nie wiem, ale masz rację, nienawidzę cię.
- Ja ciebie też Malfoy. – Chłopak właśnie się odwracał, by odejść, kiedy niespodziewanie odezwała się cicho Hermiona – Dziękuję.
- Proszę – Odpowiedział chłopak uśmiechając się lekko.
Pierwszy raz dziewczyna zobaczyła jego prawdziwy uśmiech, bez ironii, bez złośliwości. Po prostu szczery i nieśmiały. Szatynka poczuła jak robi się jej cieplej w sercu i ogarnęła ją nowa fala nadziei, że uda im się wygrać bitwę.
**********
- Hej. Mogę usiąść obok?
- Jak chcesz. – Odpowiedział mu obojętnie rudzielec.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć?
- Masz rację, nie powinienem pytać.
- Wybacz Harry, ale to wszystko jest takie skomplikowane.
- Myślisz, że nie wiem?
- Masz rację Harry, przepraszam.
- A teraz słuchaj. Mnie też nie było łatwo, tym bardziej, że Dursley’owie taktowali mnie jak powietrze. Powoli coraz bardziej zamykałem się w sobie i obwiniałem, ale w porę przyszedł po mnie Dumledor i zabrał mnie do Nory. Uwierz, nadal nie było łatwo, ale dzięki przyjaciołom dałem sobie radę. Miałem czym zaprzątać sobie umysł w szkole, szukałem kłopotów i proszę, nie skończyłem z depresją. Oczywiście rana do końca się nie zagoiła, ale o wiele mniej bolała.
- Dzięki Harry. Pomogłeś.
- Mam nadzieję. – Uśmiechnął się przyjacielsko brunet.
- Harry możemy pogadać? – Spytała się Hermiona podchodząc do nich.
- Oczywiście. – Odpowiedział Brunet i ruszył za dziewczyną. Obejrzał się, by sprawdzić czy w zachowaniu Georga zaszła jakaś zmiana i zaszła. Teraz chłopak tulił zapłakaną Angelinę. Okularnik uśmiechnął się pod nosem. Jednak spoważniał, gdy szatynka się zatrzymała. – To o co chodzi?
- Co widziałeś we wspomnieniach Snape’a?
- Ach. Zapomniałem wam powiedzieć. Snape i Malfoy Junior pracowali jako podwójni agenci. Dumbledor został przeklęty w lecie i wiedział, że umrze pod koniec. Wiedział też, że Malfoy ma za zadanie go zabić, więc powiedział, żeby zrobił to Snape.
- Żartujesz!?
- Nie.
- Więc to dlatego. – Rozmyślała dziewczyna, nie wiedząc, że okularnik wszystko słyszy.
- Hermiono? Co się stało? Co dlatego?
- Nic takiego Harry.
- Mionko…
- No dobra, ale nie mów nikomu. Malfoy mi uratował życie.
- Co!? Żartujesz!?
- Nie. Wiedziałam, że nie może być aż taki zły, wiedziałam!
- Masz rację. Będę musiał osobiście go przeprosić.
Hermiona jeszcze raz przypomniała sobie ten piękny uśmiech blondyna. Dziewczyna pomyślała, że to pewnie pierwszy i ostatni raz kiedy go takiego widziała. Nawet nie wiedziała jak bardzo się myli.